|
Forum.Gomoku.pl Forum Polskiego Stowarzyszenia Gomoku, Renju i Pente |
 |
Turnieje - wrażenia z turnieju 10-11 listopada 2007 w Warszawie
alicecooper - 2007-11-12, 00:23 Temat postu: wrażenia z turnieju 10-11 listopada 2007 w Warszawie na dłuższe pisanie nie mam jeszcze sił
dlatego opiszę turniej w liczbach
razem z gośćmi niegrającymi było 40 osób
w gomoku zagrały 32 osoby
w pente 10
w blitza 12
na grillu było 26 osób
ogólnie bardzo sympatyczny turniej
ptyl - 2007-11-12, 11:04
wyjatkowi ludzie, super atmosfera. :)
autickocz - 2007-11-12, 12:14
Hello,
I would like to thank you for very NICE tournament, the atmosphere was wonderful, I was very satisfied there.
Finally I could visit downtown of Wawa, it is very nice town...
Ales
Zawrat - 2007-11-12, 13:03
Witam!
Silne strony niektórych zawodników poznałem już w piątkowy wieczór.. piszę oczywiście o tenisie stołowym (też) haha Wieczór... skończył się nad ranem. Spotkanie ze stałymi bywalcami, poznanie "nowych twarzy" - wszystko na Plus!
.......
Już po turnieju...
Gratulacje dla Utratosa - kolejny raz pokazał, że w ważnych turniejach potrafi się mocno skoncentrować i osiągnąć dobry wynik.
Gratki dla Devo - jak dla mnie duża niespodzianka, ale drugie miejsce w MP całkowicie zasłużone!
Brązowy medal dla Adifka - po dwóch dużych błędach w decydujących momentach ważnych partii (w konsekwencji przegranych gier) i nie najlepszym początku turnieju - końcówka była już ok i całkiem przyzwoite miejsce - gratki.
Szczególne gratulacje dla uśmiechniętej Olsavy - świetna, silna gra. Najlepsza w turnieju!
Supeeer!!
Wieczorem w sobotę musieliśmy z Adrianem wracać do Kwidzyna i niestety nie zostaliśmy na grillu. Szkoda, tym bardziej, że dominowała atmosfera całkowicie pozytywna.
Dzięki Wszystkim za wspólny czas - Wyjątkowy czas!
p.s.
Kto ma puchar za tenisa - niechaj sie nim nacieszy bo... następnym razem postaram się zagrać i..... )
Pozdrawiam Wszystkich - Zawrat
Cezar - 2007-11-12, 14:50
Na turnieju o takiej randze i silnej obsadzie byłem pierwszy raz, ale napewno nie ostatni. Jak dla mnie turniej był świetny, atmosfera bardzo fajna. Pozanałem nowych ludzi, a z niektórymi spotkałem się po raz kolejny. Grill - bardzo udany, a sam turniej, jak dla mnie, dobrzez zorganizowany.
Nie mogę się doczekać nastepnego tura.
Pozdrawiam
dev - 2007-11-12, 15:59
Dzieki za gratulacje Zawrat
Moje wrazenia po turnieju sa bardzo pozytywne tym bardziej ze nie spodziewałem sie tak dobrego wyniku. Ciesze się z tego ogromnie bo to moj najwiekszy sukces w gomoku... jednak nie było łatwo bo przeciwnicy byli naprawde rewelacyjni . Atmoswera bardzo pozytywna , grill równiez swietny . Czekam na kolejny turniej . Pozdro dla Vila z ktorym sie troche rozrabialismy :D i wymiatalismy w deblu w ping ponga . Oprocz tego kilka nowych twarzy ( jak dla mnie ), pierwszy raz zagrałem z Adifem , Puholkiem , i innymi . Mam nadzieje ze frekwencja i obsada na kolejnym turnieju bedzie podobna albo lepsza !
Pozdrawiam !
szarlott - 2007-11-12, 17:03
Turniej oczywiście udany, pod każdym względem Dzięki jeszcze raz dla Bmaca za ekscytującą przejażdżkę po turnieju, za pączki i grilla. Jestem nawet skłonna wybaczyć Ci,że nazywałeś ,mnie "dzieciątkiem" czy "dzieckiem" Sam turniej ok,zagrałam jako maskotka żeby inni mogli nabić punktów,a tu proszę najlepsza Polka w gomoku ŁaŁ . No a poważnie mówiąc usprawiedliwiam się gdyż, przez 1,5 roku nie zagrałam żadnej partii,a ostatnia nie byłam więc było ok!
Turniej w ping-ponga uważam za ustawiony przez Angsta. Nie dość,że coś tam kręcił przy grupach to jeszcze wybrał godzinę, kiedy normalni ludzie już śpią. Zdobyłam się na odwagę i zagrałam,no i 4 miejsce ŁaŁ Gdybym wiedziała jacy z Was marni grajkowie, to bym ćwiczyła i zgarneła puchar. Ale co się odwlecze to nie uciecze!
Mój zarzut to zbyt mało kobiet,ale już kazałam kilku młodzieńcom na następny tur zabrać koleżanki więc mam nadzieję,że następny tur będzie pod tym względem bardziej udany.
Walne nieco nudne,ale może to efekt zmęczenia i braku szczególnego zainteresowania z mej strony.
Fajnie było poznać kilka nowych osób i po raz kolejny zobaczyć pozostałych Świetna atmosfera sprawiła,że zastanawiam się nad organizacją czegoś w Poznaniu. Ale o tym pomyśli się później. A na inne turnieje też postaram się wpadać.
P.S. A teraz niech się przyzna ten, kto nagadał Bmacowi bzdury,że ja niby pyskata jestem! Wszyscy widzieli,że jestem kochanym dzieckiem
maestro - 2007-11-12, 21:13
Naprawdę udał się nam ostatni turniej w tym roku, sporo osób przyjechało i świetnie się wszyscy bawiliśmy. Wreszcie naprawdę wysoka frekwencja, przyjechało trochę nowych osób, szkoda, że niektórzy nie dali się zmusić do grania Sam główny turniej był długi, wyczerpujący, ale i obfitował w sensacyjne wyniki. Już od początku zawodzili faworyci, i później nie zdołali - prócz Utratosa - odrobić strat na tyle by wskoczyć na podium. Natomiast Czesi zaprezentowali sie z bardzo dobrej strony, chociaż tylko Olsava od początku grała na równym poziomie, Auticko i Gadael wskoczyli do czołówki na sam koniec Pozytywnywnie zaskoczyli swoją grą Devotion i Templar. Ja sam ze swojej gry jestem raczej zadowolony, chociaż gdyby nie porażka z Gadaelem w ostatniej rundzie to bym nie wyleciał z pierwszej "10" w której dłuższy czas sie utrzymywałem
Po turnieju udaliśmy się na Walne, które zapewne z racji opóźnień okazało się wyjątkowo "mini" - jak to w szkole sprawdzona została lista obecności przedyskutowaliśmy oraz przegłosowaliśmy dwie kwestie i na tym zgromadzenie się zakończyło, a wszyscy niecierpliwie oczekiwali oficjalnego zakończenia turnieju mistrzowskiego oraz grilla.
Znakomicie wyszedł grill, w namiocie było ciepło, a jedzenia ani picia nikomu nie zabrakło No i oczywiście można było na spokojnie sobie pogadać. Przygotowanie na wysokim poziomie, można tylko pochwalić.
To, co mnie ominęło to nocny turniej w ping ponga, gdzie ponoć również miejsce miały sensacyjne wyniki oraz przedpołudniowy turniej pente, patrząc na wyniki dosyć wyrównany.
W niedzielę sporo działo się na blitzu, gdzie wyniki rywalizacja o pierwsze miejsce toczyła się do ostatnich sekund turnieju, kiedy to okazało się, że Muchal nie zdołał sobie poradzić z otwarciem Vilu i tym samym ze zwycięstwa mógł się cieszyć Angst. Na uznanie zasługuje też bardzo dobra postawa Presidenta, który zajął 3. miejsce. Pomimo, że ostatecznie wydłużono ten turniej, wszystko udało się zakończyć ok 17, tak że ci, którzy się spieszyli na powrót zdążyli na pociągi oraz autobusy.
PS: Wkrótce wrzucę na forum krótki protokół z Walnego oraz - kiedy tylko Komisja dokona ostatecznych ustaleń w zakresie konstrukcji rankingu (a część zdążyła już przedyskutować podczas turnieju) - udostępnię do ściągnięcia zaktualizowany o Mistrzostwa Polski plik z rankingiem gomoku.
truskawek - 2007-11-12, 21:23
czarny_kot napisał/a: | To, co mnie ominęło to nocny turniej w ping ponga, gdzie ponoć również miejsce miały sensacyjne wyniki oraz przedpołudniowy turniej pente, patrząc na wyniki dosyć wyrównany. |
Wygrał Angst więc bez niespodzianek, może tylko małe zdziwienie że Tomeq uporał sie z Muchalem
Mi ogólnie się podobało i staram się nie załamywać wynikami(wyniki-jak to ładnie brzmi)
templar - 2007-11-12, 21:47
Ogólnie mi cała impreza bardzo się podobała. Świetna atmosfera, fajni ludzie. Mile było poznać tych, których się już znało (słabiej lub lepiej) z kurnika i spotkać się z tymi, których się już znało z poprzednich turniejów.
Słów parę o samym turnieju. Na pewno ludzie reprezentowali wysoki poziom. Sam byłem ekstremalnie blisko medalu - w partii z Utratosem miałem ogromną przewagę w czasie, a w pozycji też stałem lepiej. Mogłem spokojnie wygrać na czas, ale przyjąłem propozycję remisu. Ostatecznie te pół punktu dałoby mi medal (a jemu by nie zaszkodziło). No trudno się mówi. Osobiście uważam, że najlepsza moja partia była z Olsava - genialny VCF, jakiego mi postawiła, po prostu wyrwał mi mózg. Mimo wszystko 5 miejsce uważam za bardzo dobry wynik. Jedyne co osobiście uważam za złe to długość turnieju - 13 rund, 20min to jednak przesada - ostatnie moje partie były już prawie na zejściu.
Co do kwestii towarzyskiej to było super fajnie. Piątkowa impreza do 5 nad ranem i sobotni grill... mmmm... miodzio. Szkoda tylko, że z Arczim nie dotrwaliśmy do Zielonej Wróżki. Next time.
Pozdrawiam wszystkich
templar
angst - 2007-11-12, 21:47
alicecooper napisał/a: | na dłuższe pisanie nie mam jeszcze sił
dlatego opiszę turniej w liczbach
razem z gośćmi niegrającymi było 40 osób
w gomoku zagrały 32 osoby
w pente 10
w blitza 12
na grillu było 26 osób
ogólnie bardzo sympatyczny turniej |
Alice podsumował turniej liczbowo, a ja do tego dołożę swój tradycyjny krótki opis słowny
Już dawno nie miałem takiego intensywnego weekendu Wyjechałem z domu w piątek przed 21:00, a w szkole byłem około 23:00. Na miejscu było już sporo osób. Poznałem wówczas między innymi Ptyla, M(F)agdę i Truskawka. Po powitaniach i przygotowaniach do sobotnich turniejów (polegających np. na złożeniu stołu do ping-ponga, który ostatnio był chyba używany w trakcie poprzedniego naszego pobytu w szkole Marka ) rozegraliśmy trochę gier sparingowych (w ping-ponga ), a potem udaliśmy się do Pokoju Zwierzeń (tak potocznie niektórzy określają teraz jedną z sal, w której integracja pomiędzy członkami Stowarzyszenia, i nie tylko, przebiega w zintensyfikowany sposób i gdzie wyszło na jaw np. to, że Templar nigdy nie odmawia ). Znalazł się czas na różne śmieszności, wspólne biesiadowanie (a konkretnie spożywanie różnego rodzaju napojów ), ale i ożywioną dyskusję na temat zachowań młodych ludzi oraz wielonickowości, a także kilka innych tematów. Ostatecznie spotkanie zakończyło się jakoś niedługo po 4:00 (w końcu trzeba było się wyspać przed zawodami ).
Mistrzostwa Polski zaczęły się w miarę punktualnie. Panowała przyjazna atmosfera, gry rozgrywano w duchu fair-play. Do faworytów zaliczali się Utratos, Arczi, Adifek, Puholek, a wszystkich pogodziła Olsava, która grała bardzo dobrze, ale przede wszystkim równo - serdeczne gratulacje! Podobnie dla Utratosa, który zajmując drugie miejsce obronił tytuł mistrzowski i jest ciągle aktualnym mistrzem we wszystkie gry PSGRiP oraz Devotion, który potwierdził dobrą formę trzecim miejscem! Tuż za nim uplasował się Adifek, kompletując podium MP. Ten turniej był nie lada wyzwaniem - rozegrano 13 rund, a w każdej partii trzeba było się natrudzić, była naprawdę silna obsada, zatem dobra kondycja była nieodzowna. Ze swojej gry generalnie nie jestem zadowolony, choć zdobycie 7 punktów to nie taki zły wynik (gorzej z 17. miejscem ).
Wieczorem odbyło się Walne (jak to miło oglądać w jednym miejscu tylu członków, a przede wszystkim członkiń Stowarzyszenia ). Myślę, że będzie jakiś oficjalny komunikat, ale należy nadmienić przede wszystkim, iż uzyskała poparcie inicjatywa zmiany Statutu Stowarzyszenia - minimalna ilość osób w Zarządzie to 3 (wcześniej 5) oraz pozytywnie (choć niejednogłośnie) zapatrywano się na umożliwienie zapisania się do Stowarzyszenia obcokrajowcom. Po zakończeniu Walnego wszyscy byli już nieco znużeni, ale to nie był koniec emocji. Czekała na nas dobrze przygotowana imprezka pod ciepło-zimnym (a może raczej zimno-ciepłym ) namiotem, gdzie postępowała integracja na całego. Wspólne biesiadowanie to naprawdę fajna rzecz, a miło się gawędziło między innymi z Johanką i Bad_mojo, który całkiem mało ironizował Dorośli uczestnicy mogli się do woli raczyć piwkiem, a każdy pałaszował kiełbaski i inne frykasy
W trakcie grilla przypomniało się nam, że Adifek i Dredd mają po 99 zwycięstw w oficjalach, a ten pierwszy nie będzie mógł zagrać w turze. Uznaliśmy, że to niesprawiedliwe i poszliśmy silną ekipą zagrać w turnieju, żeby ogrywać Dredzika Biedak jak nas zobaczył, to się chyba wystraszył, bo pokazał się na turnieju, ale szybko zniknął W ogólnej atmosferze wesołości zaszalał Devotion, który w cuglach wygrał turniej
Postanowiłem po zakończeniu MP, że dobrze by było wygrać za to pozostałe imprezy i tylko w pente nie wyszło Po zakończeniu grilla przypomniało się nam, że najwyższy czas na rozegranie tradycyjnego turnieju ping-ponga. Nie każdy miał siłę (chęci) zagrać, ale i tak udało się zmontować 4 grupy po 3 osoby każda. W turnieju udało mi się wygrać, choć Vilu nie chciał łatwo zrezygnować ze zdobycia Pucharu i chyba tylko mocniejsze nerwy oraz większe doświadczenie turniejowe dały mi wygraną A propos - turniej wcale nie był ustawiony (to pomówienia, złe języki ludzkie ), a każdy potwierdzi, że odbył się on wyjątkowo wcześnie (finał zakończył się około 3:00) w porównaniu z wcześniej rozgrywanymi turniejami tenisa stołowego A Puchar postoi sobie teraz u mnie na półce, przynajmniej jakiś czas Ponieważ drugi dzień zapowiadał się na spokojniejszy, niektórzy poszli jeszcze do Pokoju Zwierzeń (budząc przy okazji brutalnie Alice'a), gdzie kontynuowano wcześniejsze dysputy, a głównym tematem był Kurnik, bany, itp.
W niedzielę rano zaczęliśmy również prawie punktualnie. Turniej przebiegał sprawnie, a grę umilała ekipa trenująca prawdopodobnie do "Szansy na Sukces", więc było całkiem przyjaźnie. Nie udało mi się ograć nikogo przy swoim debiucie, za to rozegrałem ciekawą partię z Arczim (chyba nawet zmusiłem go przez chwilę do myślenia) i z 2 punktami zakończyłem turniej na 8. miejscu. Ostatecznie wygrał Arczi, za nim uplasowali się Honor i S3v3n – gratki dla medalistów
Po pente przyszedł czas na blitza. Przed turem Ptyl na mnie obstawił, Arczi widział we mnie faworyta i ... udało się wygrać Szczęścia miałem przy tym co niemiara (przeciwnicy robili dziwne błędy, ale obiecałem, że nie napiszę konkretów ), a jak miałem bilans 6:0 to czułem się naprawdę dziwnie W końcówce udało się rozegrać bardzo ciekawą partię z Alicecooperem (zawsze żałuję, że nie ma zapisów takich gier - na krótki czas nie gra się optymalnie, przez co gry bywają ciekawsze Vilu (dzięki przy okazji ) ograł w ostatniej rundzie Muchala i mogłem przyjmować gratulacje – powiem Wam, że po kilku latach jeżdżenia na tury czułem się naprawdę szczęśliwy – wreszcie się udało coś wygrać Szkoda, ze obsada nie była tak silna jak w samym MP (z top10 MP zagrał tylko Alice), ale pewnie w innym wypadku nie miałbym co marzyć o wygranej Obok mnie na podium znaleźli się przedstawiciele Klubu Łask, którzy zresztą wcześniej solidarnie mnie ograli – gratulacje!
Jako, że udało się posprzątać nieco w szkole pomiędzy niedzielnymi turniejami, zaraz po turze wyruszyliśmy do domów. Jak zwykle lekkie odwożenie na dworzec mnie nie ominęło, ale Chaosu to mistrz pilotowania, zatem obyło się bez kłopotów
Reasumując napiszę jak zawsze - kto nie był, niech żałuje
Szczerze mówiąc dawno nie było tak miło na turze Jest to na pewno zasługa pojawienia się ponownie naszych miłych Pań, porządnej frekwencji, a częściowo również zmian we władzach, które dało się odczuć. Szkoda, że nie każdy mógł zostać do końca, ale 32 osoby uczestniczące w turnieju to naprawdę niezły wynik Pojawili się przedstawiciele praktycznie każdego regionu Polski oraz nasi przyjaciele z Czech. Było bardzo sympatycznie, towarzystwo wspaniale się bawiło, organizacja na medal. Mam nadzieję, że to początek serii tak udanych turniejów i zapraszam serdecznie wszystkich na kolejne, które będą organizowane przez Stowarzyszenie. Ja jak zwykle się pojawię, jak tylko to będzie możliwe
Pozdrawiam wszystkich serdecznie. Cieszę się, że znów się mogliśmy zobaczyć (z niektórymi po dłuższej przerwie)
Angst
vilumisiek - 2007-11-13, 01:49
Zlot maniaków Gomoku dla mnie rozpoczął się dużo wcześniej niż sam turniej. Dzień przed samym wyjazdem do Warszawy mieliśmy spotkanie klubu a jeszcze dzień wcześniej kompletowałem skład z którym mógłbym pojechać. Niestety po kolei wykruszali się kolejni śmiałkowie, aż do chwili że zostałem sam.
Postanowiłem po raz pierwszy spędzić dwie noce z wami przez co samoczynnie zarzutowało na moją absencję na obowiązkowych zajęciach na uczelnie Z Rzeszowa się jedzie dość długo bo ponad 6 godzin. Jeszcze w autobusie klika razy dzwoniłem do Czarnego i Alice'a żeby skonsultować miejsce desantu. No i się skończyło na tym, że wylądowałem tam gdzie nie trzeba Zamiast na Centralnym to na zachodnim Miał mnie odebrać Czarny ale zanim się z nim spotkałem zobaczyłem Templara a za chwilę Kota i się 3 ekipy w jednym miejscu spotkały Jeszcze z Muchą i Cezarem udaliśmy się do szkoły Marka w której byłem pierwszy raz. Już wtedy postanowiłem aparatem kręcić krótkie filmiki, które wkrótce zmontuje i zamieszczę na youtubie.
Zawsze myślałem, że jest to publiczna szkoła... A to taka malutka łupina była Spooooro nowych twarzy zobaczyłem na żywo - sporo ze zdjęć tylko znałem - Puholka, Mojo, Szarlott... Z Puholkiem to śmieszna sprawa była bo zaraz z samego rana z Devotionem poszliśmy po prowiant do sklepu a tu na chodniku jakiś chłopak "Cześć, nie wiecie czy jest tutaj gdzieś turniej Gomoku?" ... Po chwili Michał "Kto to był?" Jeszcze tej samej nocy do 4 nad ranem tłukliśmy w ping ponga... Niestety z wszystkimi przegrywałem bo rakietki dobrych parę lat nie miałem w ręce... Być może od czasów zdobycia Młodzieżowego Mistrzostwa Powiatu Sanockiego (podstawówka) Oczywiście była też możliwość pójścia z szeroką ekipą do pokoju zwierzeń na który usilnie mnie namawiał Pan Dragon. Zresztą, On wszystkich namawiał
Z rana po wizycie w sklepie i nocy nie przespanej (położyliśmy się chyba przed 4, zasnęli przed 5, wstali po 7) przez rozmowy o początku świata (dobrze, że Templar tego nie słyszał! Nie daj Bóg by się jeszcze do dyskusji ) oraz przez mimowolne zakłócanie ciszy przez owego filozofa (spowodowane pewnie przez to, że "nigdy nie odmawia" ) rozpoczął się turniej gomoku. 13 rund to stanowczo za dużo! Zaowocowało to porażkami w wygranych partiach z powodu zniechęcenia do jakiegokolwiek myślenia. Wygrywali Ci, którzy nie tylko potrafili wygrywać ale i chcieli. Mnie się już nie chciało Nie mogę powiedzieć, że jestem z siebie zadowolony bo połowiczny rezultat jakim jest 6,5pkt na 13 chwały nie dodaje a i miejsce 17 (tuż za Angstem) optymizmem nie napawa. Liczyłem za to na tenisa (zacząłem seryjnie wygrywać każdą partię za wyjątkiem tych z blokersem Angstem Grill przeszedł moje najśmielsze marzenia. Liczyłem na łamiący kości mróz na którym będą stały kiełbasy a... okazało się, że na miejscu jest wspaniały namiot, ogrzewany, z podłogą i ogromnym grillem. Ilość mięsa do wyboru była ogromna Alkohol lał się strumieniami do tego stopnia, że co chwilę ktoś zapominał kurek lejącego się piwa zakręcić I nagle pada hasło "Turniej na minute na kurniku!" No więc połowa z uczestników grilla zmyła się do szkoły, do sali informatycznej w której stało z 20 kompów podłączonych do neta pracującego z prędkością światła. Niestety mnie sieć odmówiła posłuszeństwa - jakbym się nie włamał na konto Adika to bym pewnie zdążył przed wszystkimi się zalogować I turniej wystartował... Usiadłem więc koło Devo, żeby chłopak nie myślał, że będzie ostatni. Co chwila ktoś z sali trafiał na kogoś, kto siedział obok niego - "wyłącz mu monitor!" Zwyciężyła osoba której ciągle podpowiadałem i która bez mojej pomocy by pewnie do pierwszej dziesiątki nie weszła A potem znów na grilla... Organizacja wszystkiego była perfekcyjna. Większość osób po skończonym kiłbasowaniu nalała sobie po dwa 0,5 po czym zabrała do szkoły.
Bodaj koło 1:00 rozpoczął się turniej tenisa. Angst podzielił ludzi na grupy a obawiają się, że nie wyjdzie z niej mnie umieścił w innej Wszystko szło jak po maśle i nie straciłem nawet seta do finału. Jednak po rundzie grupowej słaniałem się po wszystkim co stało - od krzeseł po reklamówki na stołach. Przed każdą partią musiałem głowę pod kran wsadzać. Z tego co zauważyłem spora grupa ludzi miała podobne kłopoty chociaż bardzo było miło grać, gdy jeszcze na sali wszyscy siedzieli i oglądali starcie finałowe, które przegrałem zasłużenie, chodź i tak się czuje jego moralnym zwycięzcą Angst przez cały turniej nie zaatakował ani razu (stąd moje liczne porówniania do blokującego Sodama, który liczy tylko na błąd przeciwnika - jednak nie ma co porównywać tych dwóch osobowości po na tym turnieju poznałem Piotrka bliżej i jak się okazało - niesamowicie śmieszny i koleżeński facet) Co nie umniejsza chwały wygranego.
Gdybym wiedział jacy z Was marni grajkowie, to bym ćwiczył i zgarnął puchar. Ale co się odwlecze to nie uciecze!
Tej nocy położyliśmy się nieco wcześniej i odpowiednio szybciej zasnęliśmy. Templar, który został zbudzony przeze mnie w dość stanowczy sposób (spał gdy do pokoju wparowała cała turniejowa ekipa ) przeniósł się gdzie indziej a w jego miejsce przyszedł Wicherek (nie żeby były wyznaczone miejsce i ilość ich ograniczona ale zapytał się czy może spać z nami więc czemu nie
Poranek zaczął się od kolejek w toalecie i pośpiesznego wyjazdu prawie wszystkich graczy (niech was gęś kopnie za to, że nie zostaliście na pente i blitza). Wyjechali Czesi, wyjechali najlepsi. Pente miało swoich faworytów, którzy raczej nie zawiedli. Arczi miał się uczyć a sądzę, że więcej zapomniał niż sobie wbił do tej śmieszej głowy - śmieszny chłopak, śmieszna głowa (bo jak zrozumieć fakt, że z głowy Alice'a uczynił winy,l który miksował ). Z wyniku w Pente mogę być zadowolony bo mogłem być co najwyżej jedno oczko wyżej.
O szybkim gomoku się nie będę rozpisywał bo to kompletna porażka była (kłania się Partia z Angstem, który mi przez weekend sporo zawdzięcza chyba ) Niezauważone czwórki do blokowania, zapomniany standard do klepania, niezauważone liczne przecięcia dwóch trójek, przegrane na sekundy przed postawieniem decydujących kamieni... No porażka jednym słowem Nawet mi bytomski zbytnio nie pomógł.
Tak zajebiście jak na tym turnieju nie było nigdy (mówiłem tak też o ostatnim na jakim byłem). Chodź szczęście może nie dopisywało za to zabawa była przednia. Korzystając z okazji do wydłużenia mojego posta składam gorące podziękowania, które mają zmotywować do dalszej pracy Bmac'owi, który okazał się absolutnym zwycięzcom tych zawodów chociaż udziału w nich nie brał. Organizacja perfekcyjna i wątpię by znalazła się chętna osoba mająca możliwości, chęci i dobrą wolę do zorganizowania podobnego zlotu na tym poziomie. Absolutna rewelacja i 11 w skali dziesięciu. Dziękuję również: Dragonowi za cenny remis (ten człowiek mnie co chwila zaskakuje! ), Devotionowi za telefon, wspólną zabawę i poczucie humoru, Angstowi za motywację do poćwiczenia przed następnym turniejem, i jako temu, który jako jedyny potrafił (skutecznie) ze mną powalczyć oraz za podwiezienie na sam dworzec zachodni po skończonym turnieju, Szarlott'cie za brak odwagi by powiedzieć mi na żywo, że ją irytuję, Czarnemu za odebranie mnie z dworca, Chaosowi za pilotowanie mojego konwoju powrotnego oraz za to, że mogłem posłuchać jak obraża się na kolejne osoby i zwraca wszystkim uwagę i rąk im nie podaje na pożegnanie , Alice'owi za udostępnienie szkoły, goban i kamienie, Ptylowi za to, że poznałem tak pozytywnie nastawionego człowieka do życia (w osobie jego samego), Mandze za pożyczoną ładowarkę, Sevenowi za to, że mogłem sobie zapalić (cokolwiek to było), Arcziemu za salwy śmiechu, i pewnie bym musiał wszystkim za coś dziękować ale nie chce mi się już ... No i kierowcy powrotnego autobusu! Co facet nie wyrabiał to klękajcie narody. Z takim to bym na turniej do Chin pojechał
Wróciłem do domu o 4 więc przez 72h spałem dziesięć godzin... Ciekawi mnie kto miał najdalej do Wawy?
Ps. Wujek Angst ma już post 2100 więc "reda" zrobił
Chaosu - 2007-11-13, 09:21
. . .Było, minęło. Tylko od debiutantów oczekiwałem dłuższych postów...
szarlott - 2007-11-13, 10:13
No niestety muszę skorygować post Vilu bo przeinacza fakty
vilumisiek napisał/a: | Szarlott'cie za brak odwagi by powiedzieć mi na żywo, że ją irytuję |
Szarlocie nie brakuje odwagi. To raczej Tobie,żeby ze mną porozmawiać na żywo Trzymałeś się z daleka no to mnie nie irytowałeś
I jeszcze chciałam powiedzieć,że mam żal do Ećka bo poszedł sobie bez pożegnania ze mną Nawet nie wiem kiedy...
Yoł!
bałtyk_gdynia - 2007-11-13, 10:33
Turniej udany pod względem organizacyjnym. Podziękowania należą się przede wszystkim Bmac’owi i Alice’owi. Jeśli chodzi o mój wynik to najważniejsze, że nie było kompromitacji, na którą się zapowiadało po kilku pierwszych grach (chyba odczuwałem jeszcze poprzedni wieczór). Żałuję tylko, że nie miałem okazji zagrać z Olsavą, której gratuluję zwycięstwa.
Swapa2 grałem pierwszy raz i uważam, że był to strzał w 10tkę. 20 minut na partie też było optymalnym rozwiązaniem. Problem miałem tylko z tym czasem na zegarach... będę musiał chyba zainwestować w jakiś elektroniczny i wozić na kolejne turnieje.
Co do turnieju w ping ponga to nie stał na zbyt wysokim poziomie, ale angst wygrał zasłużenie, mimo że graliśmy po pijaku. Fajnie też się grało w CS’a z Muchą, Truskawkiem i Presidentem (?).
Doszły mnie słuchy, że niektórzy bali się gadać z Szarlotka ze względu na mnie – kompletnie nie mam pojęcia czemu... Teraz nie będzie chciała ze mną jeździć ...
Tak czy siak jeszcze raz wszystkim dziękuję i mam nadzieję, że kolejne turnieje będą równie fajne jak ten ...
ptyl - 2007-11-13, 11:04
O co tyle Chaosu:) napisałem jako nowy krótko zwięźle i na temat:) A teraz troche ponarzekam
Piątek 19:00 co widze? widze ciemność, więc chyba ktoś tu kogoś robi w 'bambuko' ide więc do baru:). 19:30 światełko 'nadziei' w oknach szkoły wjęc wchodze. Jest 'wice Alice' więc chyba turniej sie odbędzie. Czekam do 23 na przyjazd Dragonobusa (trza poznać tych z pierwszych stron:) Wszyscy sie znają, a ja jak na pierwszej dyskotece pod ścianą. Pierwsze wrażenie gry na gobanie NIC NIE WIDZE, czyli bedzie smiesznie w sobote:D. Sobota 1 runda Dragon: jak zobaczył przestraszonego starszego pana to udawał, że nie widzi dwóch trójek i dał wygrać (dzieki Dragon). 2 runda Piotr: starał sie przeciągać partie zeby mnie nie pokonać w 5 ruchach (mogłeś sie tak nie męczyć i tak będę trzymał kciuki za Ciebie:P), potem wtopy z juniorami, 7 runda i gra z Filipem; najpierw myslałem, że śpi czas mijał więc zaproponowałem remis (jeżeli uraziłem to jeszce raz przepraszam), ale potem okazało sie że czekał do ostatniej minuty by zakończyć gre. Truskawek oddał bez walki. Vilu nawet nie zrobił rozrzutki by mnie nie zniechęcać, podpowiadał, ale i tak nie widziałem tego jego VCF-ła . Szarlotka zagrała lewą ręką i tak nic mi nie pomogło wymiotła mnie:)
C.D.N
aaru - 2007-11-13, 11:05
To nie tak, że się bali. Nie było jak podejść. Cały czas byłeś do niej "przyklejony"
vilumisiek - 2007-11-13, 11:06
No tak. Zapomniałem nadmienić, że po raz pierwszy w życiu mogłem w Counter Strike'a zagrać Graliśmy w 6 osób na LANie w jednej sali oczywiście.
Johanka_z_arcu - 2007-11-13, 12:44
No nie mówcie że się Ksysia baliście :o (bałtyka blantego)
Też zaliczę ten turniej do udanych, spotkałam się znowu z ziomalami i ziomalkami, poczęstowano mnie róznymi smakołykami, zwiedziłam Warszawę i nawet nas podczas wycieczki nie zabili pomimo rejestracji KR
Ukłony w stronę Prezesa - za organizację i zawsze życzliwe słowo, Maciuś jesteś prawdziwym, jednym z ostatnich - dżentelmenem.
Nie będę się tu rozpisywac , bo w żadnym turnieju nie zagrałam, powiem tylko że atmosfera była w pytkę, kiełbaski smaczne i tylko Krakusy sie nie chcą nadal integrowac
Pozdro dla wszystkich
Książ Wielki - roboty drogowe:
A tu już pikna stolyca:
bałtyk_gdynia - 2007-11-13, 12:58
Ładne zdjęcia, zwłaszcza to z mostem podwieszanym... Czekam na kolejne, bo ja jak zwykle prawie nic nie pstryknąłem...
Ece - 2007-11-13, 20:39
szarlott napisał/a: | I jeszcze chciałam powiedzieć,że mam żal do Ećka bo poszedł sobie bez pożegnania ze mną Nawet nie wiem kiedy... | Miło mi, że ktoś o mnie w ogóle pamięta
Przyszedłem w piątek, wieczorem i wszystko niby było fajnie, w ping-ponga też się fajnie grało... Ale około północy już pytałem Piotrka, czy możemy otworzyć okno bo jakoś duszno jest, gorąco. Okazało się, że to po prostu ja się ciepły robię. O 2 położyłem się spać, ale zasnąłem dopiero o 5. Miałem dreszcze, a cała noc to majaczący półsen- jak zwykle, gdy mam gorączkę. Rano dalej bolała mnie głowa, gardło i ogólnie czułem się źle. Miałem nadzieję na parę rund, ale po pierwszej naprawdę nie czułem się za dobrze i do tego miałem ostatnią szansę (15 minut), aby dostać się do mieszkania, w którym mogłem się położyć. Rzuciłem szybkie "pa pa", powiedziałem Markowi że nie będę dalej grał i wyszedłem z nadzieją, że trochę odpocznę i będę mógł wrócić na grilla. Po wzięciu porcji prochów poszedłem spać (ok. 11), a gdy się obudziłem, okazało się że już jest po grillu (po 22) Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałem tego mięcha
Cieszę się, że turniej był udany i oby więcej takich
teletombola - 2007-11-13, 22:55
moje wrazenia z wynikow co najwyzej
zwyciestwo Moniki niespodzianka
Kolejny niewygrany turniej przez niby to najlepszego gracza polskiego Arcziego - norma
niska pozycja adifka
to tyle co rzucilo mi sie w oczy
Chaosu - 2007-11-14, 07:24
. . .Adifek w perspektywie rangi poprawił swój wynik z poprzedniego roku o jedno miejsce.
Johanka_z_arcu - 2007-11-14, 11:30
teletombola napisał/a: |
zwyciestwo Moniki niespodzianka
Kolejny niewygrany turniej przez niby to najlepszego gracza polskiego Arcziego - norma
|
Heh Teletombola, zapraszam na nastepny turniej, nic Cię nie zadziwi jak zobaczysz, jak to wszystko wygląda na żywo
manga_21__ - 2007-11-15, 18:33
Hej ziomale pewnie każdy czekał na mój opis.Na początek dzięki za miłe słówka, jest jakoś ok.u mnie po turnieju ale wiem Johanka masz racje.
Więc zaczynamy.:)
O godz.15:25 spotkałam się w tranwaju z Honorek i jechaliśmy z jakimś facetem który wciąż gadał do siebie,gdy dojechaliśmy na miejsce spotkania z Dragonem to tym razem my się spóźniliśmy ino 5 minót a Dragon wyruszył prawidłowo,więc wyruszyliśmy do tatowic po reszte osób.W samochodzie była cisza,Aru marudził czemu sie nie odzywam a ja że sucham wiernie co nowego się dzieje u was, Ziomki ostro gawędzili o gierkach, Aru nhon stop budził kogoś jak mnie:( gdy dojechaliśmy do Częstochowy po reszte osób, pierw startowaliśmy do Mc Donald's, lecz nie każdy był zdecydowany i poszliśmy do Kebaba lecz jednak za dłógo byśmy czekali i poszliśmy do Tesco.Tam przyjemnie spożyliśmy obiadek.Lecz po drodze już po nas dzwonili kaj jesteśmy bo coś za długo nam to szło:).Gdy dojechaliśmy to całuśne przytulanki i przywitania ziomali.I zaczęła się ipreza:)Większość osób zajęło komputery i nasz wierny gomok do akcji wkroczył,Manga swój potężny rekord tak rozwaliła że aż brak miejsca na jej kolor i ranking:)Gdy wszyscy sie zjechali zaczęła się HHHhhh akcja.Podzieliliśmy się na rużne grubki pinpongowe, komputerowe, orkiestrowe, i hore (Biedny Ece:(.)Ja spacerowałam najczęściej do komputerowej i orkiestrowej tam było ziomalsko,wciąż była mokra podłoga i szczere serce Mangi,lecz Johanka wciąż była wołana to jednak za nią gonitwa się uda na koniec dna.Manga poszła se umyć włosy i spacerowała na pogaduszkach z Johanką,po pewnym czasie poszła spać jak to mówi o 4:30 lecz reszta poszła koło 5godziny spać.Gdy próbowalismy usnąć na twardej ziemi,zimnej przy wyłączonym kaloryferze przez Dragona.
Kolejny dzień:)
Mieliśmy zacząć gre o 9godzinie i niesamowite zaczęliśmy:)Alis wciąż wołał ludzi do zbiorowego zdjęcia,i obskakiwał każde stoły by były pamiątki.Mandze później humor bardzo sie zepsół i spędzała cały czas na komputerze nie rozumiąc wiele żeczy i psócia zabawy i humoru,a co u góry się działo to ja nie wiem.Tak do godziny15gdy zamawialiśmy jedzenie ze złośliwych knajp:(.Gdy spożyliśmy jedzonko dalej graliśmy w gomoku.Manga potem posuchała rade Johanki i próbowała pocieszyć jej humor.I gdy mieliśmy iść do namiotu na grila wszyscy ziomale z pokoju gadali że nie mam się smócić że jak przyjechałam to musze ich znieść i iść z nimi i koniec:).W namiocie było średnio zimno,lecz jedzenia i reszty było sporo i super:)Każdy czekam na dosmażone jedzonko lecz poszliśmy potem częścią do szkoły w granie na kompie w turniej.Manga poszła spać koło 10godziny i co sie działo to za bardzo nie wie.
Kolejny dzień i ostatni:)
Pytałam sie o której położyli się ziomale to część koło 5godziny a reszta poszła wcześnie spać.Więc zaczeła się gra w Reniu lecz mało osób grało.Manga wciąż gadała przez komputer i komurke i humor jej nie dopisywał.Więc gdy skączyliśmy grać, była gra w gomoku szybka i szybkim ruchem zakończyła się gra i generalne sprzątanie szkoły.Gdy wszyscy się żegnaliśmy każdy czule pogłaskał po główce Mange,i wyjechaliśmy do domu.
Wiem wiele tu nie ma ale pisze ino to gdzie byłam i mogłam byc jak humor mi tako jako dopisywał.Więc na razie ziomale może kiedyś jeszcze kiedyś pokómkamy:)
adik - 2007-11-16, 02:14
Manga jest słitaśna. :)
Ja wiele powiedziec nie moge, bo przyjechalem z kolega (Szalem), ktory z gomoku nie ma nic wspolnego do kolegi (Kubola), ktory ma - niestety - podobny stosunek. Byli wiec w przewadze, takze nie chcac byc skazanym na wyalienowanie, musialem sie pogodzic z ich planami. Z mojej perspektywy wyszlo bardzo dobrze, no ale jest pewnie potezne grono osob, ktore zaluja, ze mnie blizej nie poznaly. :P
Tak czy siak, mialem przyjemnosc pogrania w turnieju, od czasu do czasu powymiatalem tez w pingla na gorze - bylo fajnie, zdecydowanie za dlugo. No i do tego doszlo to, ze umowilismy sie na zaraz-po-turnieju z Kubolem, ze zjemy u niego obiad, a tymczasem musielismy z Szalem zostac na Walnym, ktore i tak sie przedluzylo przez nadmierna chec komplikowania wszystkiego po kolei przez Lone'a. Poczatkowy plan zakladajacy, ze wrocimy na grilla runal, czasu zabraklo kompletnie, wiec robilismy sto tysiecy innych rzeczy, tyle ze w innej czesci Warszawy.
Nastepnego dnia pojawilismy sie juz tylko odebrac dofinansowanie i spadalismy na pociag. Zasadniczo w czasie tego nuzacego, trzynastorundowego tasiemca udalo sie z paroma osobami pogadac, ale to i tak dupa.
Jak ktos sie czuje powaznie rozczarowany - przepraszam. Jesli jakis turniej w Warszawie czy Poznaniu bedzie, na pewno sie pojawie, moze nawet zostane na noc z reszta ludzi. :P
Do zobaczenia wiec, jol. :*
teletombola - 2007-11-16, 11:35
Manga popraw te orty
wicherek - 2007-11-16, 12:46
orty sa niewazne, ale zeby renju pomylic z pente?
manga_21__ - 2007-11-16, 12:51
wicherek napisał/a: | orty sa niewazne, ale zeby renju pomylic z pente? |
fagda - 2007-11-16, 14:04
orty mangi są przeurocze jak Ona sama niech nic nie zmienia
Johanka_z_arcu - 2007-11-16, 14:52
Pełen podziw dla oryginalnego stylu Mangi
manga_21__ - 2007-11-16, 17:37
fagda napisał/a: | orty mangi są przeurocze jak Ona sama niech nic nie zmienia | No i prawidłowo bo już nie mogę Bo mi bronią
ptyl - 2007-11-18, 19:23
Innym okiem czyli nowego narzekania ciąg dalszy'
...co do turnieju jestem zadowolony:) przy pomocy niektórych nie byłem ostatni:).
rozmawiać z najlepszymi mogą tylko najlepsi więc nie dane mi było (potrenuje moze sie uda być lepszym:).
Dobrze ze były Kwiatuszki':) zawsze to miło:)
były, ale tak nie do końca; dwie panie z obstawą (Olsawa Szarlotta) Johanka wybyła na miasto, Madzia (nowa ) zaszyła sie w komputerowni'', Manga myślami była gdzies daleko, Iwona była tylko pokibicować 'Łowcom', ale dobrze, że sie pojawiły tylko szkoda, że nie wszystkie grały:)
Walne (nie chodzi o bicie:), pokazało rozłam na 3 grupy (to moje zdanie:)
Warto jakieś przyciskl zainstalować do liczenia głosów bo o mało co to vilu by spadł z taboretu:D
Grill:
potworzyły sie koła WA (zawsze tak jest, ale...)
najblizej było do koła Śląskiego więc sie uczepiłem:). Wypić zdrowie wszystkich pań, klubów, prezesów i jeszce raz to nie na moje zdrowie:) Aaru co chwile toast wznosił wiec nie wypadało domówić , Honor kawałami sypał jak z książki, Vilu latał jak błyskawica po wszystkich grupach, Sewen opracowywał plan z Alice na następny dzień zmagań;) takie tempo narzucił Aaru że nie widziałem kiedy część namiotu poszła grać w netowym turze, potem ktoś dał sygnał do wyjścia (pewnie to Alice skierował dmuchawe na stoliki że wszystko zaczęło latać:)
koniec części biesiadnej więc, udałem sie na spoczynek do akademika(tak myślałem do dzisiaj) niestety to nie był jeszce koniec jak sie dowiedziałem
c.d.n
|
|